Synonyms for funkcjonariusz and translation of funkcjonariusz to 25 languages. Educalingo cookies are used to personalize ads and get web traffic statistics. We also share information about the use of the site with our social media, advertising and analytics partners.
Nie spodziewaliśmy się, że atak nastąpi na studio - symbol wolności opinii, powiedział były prokurator i funkcjonariusz służby bezpieczeństwa narodowego USA John carlin. We did not expect that the attack will happen at the studio - a symbol of freedom of expression, said former prosecutor and a member of the national security service
Poland. Polish. Żołnierz zwycięstwa ( The Soldier of Victory) is a 1953 Polish biographical two-part film (combined running time: 215 minutes), portraying the life of General Karol Świerczewski. The first part, Lata walki (The Years of Struggle) deals with his earlier years, from 1905 to 1941. The second one, Zwycięzca (The Victor) depicts
Tajne akta ministra obrony narodowej. 22 listopada 2016. 11 minut czytania. 2 Adam Guz /Gallo Images Poland / Getty Images. Ta historia wyjaśnia, dlaczego w 2008 r. służby odebrały Antoniemu Macierewiczowi dostęp do wszystkich tajemnic, w tym UE i NATO. Rzuca też światło na prawdziwy powód jego pospiesznego powrotu spod Smoleńska 10
Attention! Your ePaper is waiting for publication! By publishing your document, the content will be optimally indexed by Google via AI and sorted into the right category for over 500 million ePaper readers on YUMPU.
Funkcjonariusz SW w swetrze służbowym - Współczesne umundurowanie chorążego (- oddziałowego). Rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości z dnia 7 lutego 2011 r. w sprawie umundurowania funkcjonariuszy Służby Więziennej zmienia wzór numeru słu
funkcjonariusz SKW, SWW, żołnierz zawodowy wyznaczony na stanowisko służbowe w SKW albo SWW lub osoba wymieniona w ust. 3, posługujący się przy wykonywaniu czynności operacyjno-rozpoznawczych dokumentami, o których mowa w ust. 2 i 3, lub środkami identyfikacji elektronicznej, o których mowa w ust. 2a;
11 14 - funkcjonariusz w służbie kandydackiej oraz kandydat na żołnierza zawodowego. 11 20 - żołnierz zawodowy. 11 30 - funkcjonariusz Policji. 11 31 - funkcjonariusz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu. 11 32 - funkcjonariusz Straży Granicznej. 11 33 - funkcjonariusz Państwowej Straży Pożarnej. 11 34
RT @InfoSecurity_24: Tłumaczenie hiszpańskich nurków, których ratować musiała MSPiR, "brzmią co najmniej kuriozalnie" - ocenia były funkcjonariusz SKW | @Defence24pl @jakubwiech #ABW @Energetyka_24. 17 Jan 2023 12:46:59
1. W przypadku utraty legitymacji żołnierz SKW lub funkcjonariusz SKW jest obowiązany niezwłocznie złożyć drogą służbową pisemny meldunek Szefowi SKW, podając w nim datę i okoliczności utraty legitymacji. 2. W przypadku, o którym mowa w ust. 1, Szef SKW zarządza przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego. 3.
0PAv6w8. - Zostałam przekreślona, próbowano mnie zastraszyć – mówi major Magdalena E., była funkcjonariusz kontrwywiadu wojskowego. Ta młoda kobieta walczyła w Afganistanie i rozpracowywała rosyjskich szpiegów. Badała czy tłumaczka z otoczenia Antoniego Macierewicza współpracowała z rosyjskim wywiadem. Po wygranych przez PiS wyborach została ukarana przez ludzi szefa MON i musiała odejść ze służby. Major Magdalena E., dziś już poza służbą, po raz pierwszy zgodziła się na wywiad przed kamerą. Spotkała się z Maciejem Dudą i Łukaszem Rucińskim, dziennikarzami "Superwizjera" TVN. MAJOR KONTRWYWIADUZ panią major umawiamy się w jednym z warszawskich apartamentowców, gdzie będziemy nagrywać rozmowę. Na spotkanie przychodzi elegancka, drobna blondynka. Jest po trzydziestce, wygląda młodziej. Na pierwszy rzut oka trudno uwierzyć, że w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego przepracowała dziewięć lat, pokonując w tym czasie kilka stopni wojskowej kariery aż do stopnia majora. Jeszcze niedawno z bronią w ręku tropiła w Afganistanie talibów, przeżyła atak na polską bazę w Ghazni, a po powrocie do kraju podejmowała się niebezpiecznych misji, w których z sukcesami namierzała rosyjskich szpiegów. Wiemy o co najmniej dwóch osobach, które dzięki pracy major Magdaleny E. stanęły przed sądem. Co najmniej, bowiem większość sukcesów oficer jest utajniona. Pani major była za swą pracę odznaczana i nagradzana, także przez sojuszników służby przyjmował ją w 2007 roku Antoni Macierewicz i, paradoksalnie, jej kariera została przerwana, kiedy ekipa Macierewicza wróciła do MON. Magdalenę E. zdegradowano, wytoczono postępowanie dyscyplinarne. Musiała odejść ze Duda, Łukasz Ruciński: Kim Pani jest?- Na pewno jestem majorem. Sąd stwierdził, że bezpodstawnie obniżono mi stopień. A w postępowaniu dyscyplinarnym nie dano mi szans na Pani zaczęła pracować w SKW?- Miałam 24 lata. Chciałam iść do wojska, marzyłam głównie o lotnictwie. Jednak w pewnym momencie uczelnie wojskowe wstrzymały rekrutację. Trafiłam do innej uczelni i koniec końców do wojskowego Pani odeszła ze Służby Kontrwywiadu Wojskowego?- Musiałam odejść przez to, co się wydarzyło (degradacja – red.) i dlatego, że nie akceptowałam obecnej polityki zarządzania firmą. Nie widziałam tam miejsca dla siebie. Decyzja o odejściu nie była łatwa, bo w pracę byłam zaangażowana. To był kawał mojego Pani służbę w 2007 roku, gdy szefem SKW był jej twórca, wtedy wiceminister obrony narodowej Antoni Macierewicz. Wstąpiła Pani do kontrwywiadu ze względu na swoje polityczne przekonania?- Absolutnie nie. Polityka nigdy mnie nie interesowała ani nie interesuje. Ale polityka – niestety - zainteresowała się jaki sposób?- Po zmianie rządu zastosowano różnego rodzaju zabiegi, by pozbyć się ze służby osób niewygodnych dla obecnej ekipy. Używano postępowań dyscyplinarnych i innych. Także wobec mnie wszczęto takie postępowanie dyscyplinarne, a także kontrolne. Celem było zastraszenie, wywarcie na mnie presji. Po dziewięciu latach służby uznałam więc, że nie ma tam dla mnie Pani sobie z tym radziła?- Były trudne momenty. Nie tylko dla mnie, nieprzyjemne sytuacje spotkały nawet mojego adwokata. To był rok wycięty z życia. Dużo ludzi się ode mnie odwróciło, bo zostali zastraszeni. Ale w końcu trzeba było wstać z kolan, otrzepać kurz i walczyć o swoje. Walczyć trzeba do końca."Łowczyni szpiegów odchodzi z wojska". Reportaż - część I / Wideo: tvn24 DEGRADACJAMajor Magdalena E. swoją walkę przeniosła do sądu. Uznała, że powód jej degradacji i postępowania dyscyplinarnego był tylko pretekstem, żeby się jej pozbyć. O co poszło?W listopadzie 2015 roku, kiedy pracowała już w Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO, kontynuowała porzuconą przez nowe kierownictwo SKW operacją uwolnienia polskiego żołnierza z więzienia na Białorusi. O tajnej operacji, która miała polegać na wymianie polskiego żołnierza na białoruskiego szpiega, wiedzieli między innymi prezydent Andrzej Duda i minister koordynator służb specjalnych Mariusz to szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego ukarał Magdalenę E. degradacją, zarzucając między innymi samowolę i ukrywanie operacji przed przełożonymi po zmianie władzy w 2015 roku."(…) Obwiniona postąpiła wbrew podstawowym zasadom działania służb mundurowych, których skuteczność działania uzależniona jest od zachowania hierarchii. Decyzje w tego rodzaju służbach są podejmowane przez wyższych przełożonych, zaś rolą podwładnych jest wykonywanie poleceń, przekazywanie istotnych informacji przełożonym i zgłaszanie inicjatywy działania, nie zaś podejmowanie działań w sposób samowolny" – napisał Piotr Bączek, szef SKW w jawnej decyzji o ukaraniu pani czym polegała „samowola” pani major w sprawie uwolnienia polskiego oficera? W jawnym uzasadnieniu kary dyscyplinarnej czytamy że major w grudniu 2015 roku miała się spotkać z konsulem z Grodna, a także, że na własną rękę utrzymywała kontakty z rodziną więzionego oficera. Rzecznik dyscyplinarny SKW zarzucił jej, że prowadziła sprawę przetrzymywanego żołnierza jako "osoba nieuprawniona", jej działania były "bezprawne", zaś operację jego uwolnienia traktowała jako "autorską" i "ukryła" ją przed przełożonymi z tak komentuje Marek Biernacki, były koordynator służb specjalnych, który do dnia przejęcia władzy przez rząd premier Beaty Szydło nadzorował operację uwolnienia kapitana. - Osobiście poprosiłem panią major, że mimo że to nie jest już jej kierunek działania, to jednak musi się zajmować i opiekować rodziną polskiego oficera. Uważałem, że pomoc dla rodziny jest sprawą dodaje: - Kara była bezpodstawna i absurdalna. Bowiem degradacja polskiego oficera bez przestępstwa kryminalnego jest cofnięciem się do komuny i to takiej głębokiej komuny, która w ten sposób traktowała żołnierzy koordynator interweniował w sprawie major u prezydenta Andrzeja Dudy i w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Biernacki zarzucał Macierewiczowi, że powołany przez niego szef SKW dokonał na Magdalenie E. "polityczno- prywatnej zemsty".Przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Warszawie Magdalena E. wygrała pierwszą – nieprawomocną - batalię z ludźmi Macierewicza. Sąd uznał, że kara dyscyplinarna obniżenia stopnia jest bezprawna. Zaś w trakcie postępowania dyscyplinarnego major nie dano możliwości obrony, nie pozwolono na przesłuchanie świadków zgłaszanych przez właśnie z jawnych dokumentów, które przedstawiono przed sądem, dowiedzieliśmy się o szczegółach przebiegu służby Magdaleny E. w Afganistanie i o jej zasługach. Magdalena E. brała udział w walkach zbrojnych z talibami w ramach Polskiego Kontyngentu Wojskowego i spędziła w Afganistanie dwie zmiany – 12. i 13. - w latach 2012–2013. Jak ustaliliśmy, jej zadaniem było chronienie polskiego kontyngentu. Likwidowała magazyny broni, zdobywała informacje o możliwych zamachach. Codziennie ryzykowała Radziszewska, posłanka PO w latach 2011-2015, zasiadała w komisji ds. służb specjalnych i poznała Magdalenę E. osobiście, kiedy komisja wyjechała do Afganistanu obserwować, jak pracuje kontrwywiad. Posłanka była świadkiem operacji przeprowadzonej przez major, która ze swoich źródeł dowiedziała się o ukrytym w górach magazynie broni i materiałów wybuchowych należących do To było źródło Magdy, przygotowanie Magdy, dowodzenie Magdy. Akcja wyjazdowa, helikopterami z żołnierzami polskimi, amerykańskimi i ze wsparciem afgańskim. Okazało się, że źródło mówiło prawdę (…). Cała akcja zakończyła się sukcesem, znaleziono materiały wybuchowe – wspomina dziś Pani robiła w Afganistanie?- Wykonywałam powierzone mi zadania. Jeżeli chodzi o ochronę i osłonę kontrwywiadowczą polskiego kontyngentu, pracę wywiadu – są to kwestie niejawne. Nie będę o tym szczegółowo Elżbieta Radziszewska opowiedziała nam o Pani akcji, w której likwidowała pani magazyn broni talibów. Jak Pani tego dokonała?- Wykonywałam swoje zadania najlepiej, jak potrafiłam. Cieszę się, że jest taka opinia, ale nie robiłam nic więcej ponad to, co wykonywał cały zespół w Pani wiele odznaczeń, także od sojuszników Polski. Za co?- Dla każdego żołnierza, funkcjonariusza, pracownika wojska ważne jest, że zostaje zauważony i otrzymuje odznaczenie, a szczególnie odznaczenie ISAF (ang. International Security Assistance Force, czyli Międzynarodowe Siły Wsparcia Bezpieczeństwa – red.). Najważniejsze jednak jest wiedzieć, dlaczego każdy z nas znalazł się w Afganistanie, jakie ma zadania i wykonać je jak najlepiej. A przede wszystkim wrócić do domu. Bo nie wszystkim się to na Panią wpłynęła ta wojna?- Nie żałuję, że tam pojechałam. Gdybym mogła kiedykolwiek wrócić w rejon takich działań, jak w Afganistanie, na pewno znów podjęłabym taką Panią wojna?- Kręciła mnie moja Pani w męskim otoczeniu. Drobna, atrakcyjna blondynka. Jak reagowali na Panią mężczyźni, żołnierze – podwładni, koledzy, przełożeni?- To było jak codzienna walka z wiatrakami. Funkcjonowanie kobiety w takim środowisku nie jest łatwe. Ale wszystko było kwestią dogadania się zespołu i jego się dogadać? - Nie wiem. O to trzeba by już zapytać Pani atak na polską bazę w Ghazni. Co się wtedy działo?- Byłam w campie, po swojej pracy. Szłam akurat pod prysznic, kiedy spadła „sto siódemka” czyli rakieta. Komunikat: „Uwaga! Atak!”, zabrakło jednego słowa: „ćwiczenia”. Wróciłam po broń i telefon komórkowy do campu. O tym, co robiłam dalej, nie chcę opowiadać. Wielki szacunek dla żołnierzy, którzy od razu zareagowali i dzięki temu udało się zmniejszyć straty. Największym szczęściem dla mnie było to, że po trzech dniach od ataku mogłam w końcu dotrzeć pod Pani wróciła po Afganistanie?- Tam, skąd wyjechałam. Czyli do SKW."Łowczyni szpiegów odchodzi z wojska". Dyskusja - część I / Wideo: tvn24 ROSYJSCY SZPIEDZYPo powrocie z wojny w 2013 roku przed Magdaleną E. postawiono nowe zadania. Trafiła do zespołu zajmującego się namierzaniem szpiegów. Przede wszystkim rosyjskich. Ustaliliśmy, że wraz z innymi funkcjonariuszami rozpracowała co najmniej dwa nagłośnione major wciąż obowiązuje tajemnica, nie może zdradzać szczegółów swojej pracy. Nam udało się ustalić, że pierwszy z nich to Piotr C., żołnierz współpracujący z rosyjskim GRU. W Polsce przez wiele lat służył w nieistniejącym już 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego, który odpowiadał za loty najważniejszych osób w państwie. Miał dostęp do danych oficerów polskiego lotnictwa, kluczy i haseł obowiązujących w polskich bazach lotniczych. Magdalena E. rozpracowała go w 2014 roku. Lecz wtedy prokuratura ogłosiła mu tylko część zarzutów i zrezygnowała z wniosku o areszt. Piotr C. zniknął. Złapano go dopiero po dwóch rosyjski szpieg, rozpracowany przez major E., to podpułkownik Zbigniew J. – pracownik MON. Za strategiczne informacje miał dostawać pieniądze od Rosji. Sąd skazał go na sześć lat więzienia za TŁUMACZKAKolejnym zadaniem, jakie postawili przed panią major jej przełożeni, to sprawa tłumaczenia raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. I to właśnie ona mogła być początkiem końca jej kariery. Przypomnijmy – kiedy w 2007 roku Antoni Macierewicz likwidował WSI, a w ich miejsce tworzył Służbę Kontrwywiadu Wojskowego, z całej operacji powstał raport. SKW błyskawicznie zleciła przetłumaczenie pełnego cennych informacji dokumentu na język śledził Piotr Pytlakowski, dziennikarz tygodnika "Polityka". - Po kilku miesiącach przetłumaczony raport z likwidacji WSI publikuje rosyjski portal zajmujący się służbami specjalnymi. Pytany przez polskich dziennikarzy, w jaki sposób tak szybko go zdobył, szef portalu odpowiada, że to dzięki polskim przyjaciołom – wspomina Czy faktycznie była potrzeba tłumaczenia na rosyjski tego raportu? Czym to było umotywowane? Dlaczego zrobiono to tak błyskawicznie? – zastanawia się służby mogły tylko zacierać ręce. - Jeden z oficerów będących reprezentantem państwa, które bardzo mocno współpracowało ze stroną rosyjską, podzielił się ze mną następującą refleksją: Nawet pan nie wie, jak dużo zawdzięczamy publikacji tego raportu. A zwłaszcza w języku rosyjskim. To dla nas był rodzaj podręcznika, pozwalający zweryfikować nasze przypuszczenia co do sposobu działania wojskowych służb specjalnych RP – opowiada nam generał Piotr Pytel, były szef jaw zaczęły wychodzić kolejne informacje. Okazało się, że zlecenie tłumaczenia raportu na język rosyjski powierzono Irinie O. To z pochodzenia Rosjanka, a prywatnie żona polskiego opozycjonisty Marka Z., po 1989 roku pracownika MSZ i konsula na zagranicznych się też informacje, że miała wchodzić do SKW bez specjalnego, wcześniejszego sprawdzenia, czy może być powiązana z obcymi 2013 roku w SKW zaczęło analizować, kim jest Irina O., czy mogła mieć związki z obcymi wywiadami i jakie były okoliczności zlecenia jej tłumaczenia raportu. Powołano specjalny zespół. W jego skład weszła właśnie Magdalena Czy to pani major rozpracowywała Irinę O.? – pytamy Tomasza Należała do zespołu, który takimi sprawami się interesował – odpowiada Siemoniak (PO), który w latach 2011–2015 był ministrem obrony narodowej i nadzorował nie ma wątpliwości, że sprawdzanie tłumaczki mogło być powodem późniejszych kłopotów Magdaleny E. - Ludzie Macierewicza uznali, że to jest osoba w takie prace zaangażowana – tłumaczy stwierdził, że Irina O. faktycznie miała nie zostać formalnie sprawdzona przed dopuszczeniem jej do niejawnych materiałów. Mimo to dostała przepustkę i poruszała się po siedzibie SKW. Zaczęto też badać, czy tłumaczka współpracowała z pierwszej fazie postępowania SKW (kierowana wtedy przez generała Pytla) przekazała informacje o tej sprawie posłom z sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Zdaniem ówczesnego szefa komisji Stanisława Wziątka (SLD) wnioski były jednoznaczne. – Materiały trafiały do tłumaczki, do osoby, która nie została sprawdzona i która moim zdaniem miała bezpośrednie kontakty z rosyjskimi służbami – mówił wtedy i Sprawiedliwość utrzymywało natomiast, że nie doszło do naruszenia prawa, a z zawartych z Iriną O. umów wynika, iż nie miała dostępu do niejawnych dokumentów. Część ówczesnego Sejmu żądała powołania komisji śledczej. Tak się nie stało. Tomasz Siemoniak zapowiedział wtedy, że do premiera Donalda Tuska trafi analiza dotycząca tłumaczenia raportu przez Irinę Taka analiza oczywiście została opracowana i przekazana. Była to istotna kwestia z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego – mówi nam dziś gen. tym jednak sprawa Iriny O. się zakończyła."Łowczyni szpiegów odchodzi z wojska". Reportaż - część II / Wideo: tvn24 TW "JAN"W jaki sposób Rosjanka, Irina O., znalazła się w Polsce i w otoczeniu Antoniego Macierewicza? W Instytucie Pamięci Narodowej przeczytaliśmy akta jej i jej męża Marka Z. Okazało się, że Irina O., zanim stała się obywatelką Polski, do upadku komunizmu pracowała w państwowej instytucji kontrolowanej przez służby specjalne Związku Podjęła pracę w Inturiście, jako przewodniczka i tłumaczka. A Inturist, to każdy fachowiec od służb specjalnych powie, był w Związku Radzieckim instytucją kompletnie zinfiltrowaną przez służby, przez KGB – opowiada redaktor Pytlakowski, który także interesował się przeszłością Iriny czy tłumacze Inturistu opiekowali się wszystkimi cudzoziemcami, którzy przyjeżdżali do ich kraju. Według Pytlakowskiego w ten sposób Irina O. poznała Leszka Ż. byłego tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie "Jan". Leszek Ż. wyjeżdżał do Związku Radzieckiego jako krytyk akt w IPN dowiedzieliśmy się szczegółów. "Janem" w latach 70. i 80. osobiście kierował generał brygady Krzysztof Majchrowski, wieloletni funkcjonariusz Departamentu III Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL, a od 1987 do 1990 r. dyrektor tego departamentu. Z dokumentów IPN wynika, że Majchrowski zlecał Leszkowi Ż. donoszenie zarówno na najsłynniejszych literatów, Stanisława Barańczaka i Tomasza Jastruna, jak i na młodych opozycjonistów pojawiających się na cyklicznych spotkaniach i dyskusjach. Leszek Ż., czyli TW "Jan", rozpracowywał Marka Z. – wtedy studenta Uniwersytetu Z. i Antoni Macierewicz obracali się w tych samych kręgach towarzyskich w czasach działalności opozycyjnej w 1989 r. Irina O. przyjeżdża do Polski. Leszek Ż. poznaje ją wtedy z Markiem Z. Pół roku później Irina i Marek pobierają się. Następnie Rosjanka dostaje stały pobyt i obywatelstwo Leszka Ż. o jego znajomość z Iriną. - Ja jej od lat nie widziałem. Wiem, że są jakieś podejrzenia wobec Iriny, ale ja nie mam pojęcia o tych podejrzeniach. Nie chcę w to już wsadzać palców – starań nie udało nam się dotrzeć do Iriny O. Osoby, z którymi się spotykała w Polsce, twierdzą, że mają tylko jej e-mail. Napisaliśmy wiadomość, ale do dziś nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Jej mąż, Marek Z., piastuje stanowisko w ambasadzie RP w Moskwie. Do niego też Mojej żony nie ma w Moskwie. Jeżeli coś jej dotyczy, to sama może reagować. Ja nic nie mogę na to poradzić. Mąż nie odpowiada za żonę, ani żona nie odpowiada za męża. Ja się nie interesuję sprawami, którymi zajmuje się moja żona. Do widzenia – powiedział Z. i rozłączył W CEK NATO W październiku 2015 roku - dokładnie wtedy, kiedy PiS wygrało wybory, ale jeszcze przed zmianą rządu - major Magdalena E. decyzją swoich ówczesnych przełożonych zaczęła służbę w Centrum Eksperckim Kontrwywiadu NATO. To była samodzielna instytucja przy Służbie Kontrwywiadu Wojskowego, stworzona wspólnie przez Polaków i Słowaków. Jej zadaniem miało być monitorowanie zagrożeń na wschodzie i szkolenie E. znalazła się tam wraz ze swoimi szefami, którzy odpowiadali za pracę zespołu analizującego sprawę Iriny O. i tłumaczenia raportu z weryfikacji WSI. W nocy z 17 na 18 grudnia do CEK NATO wkroczył Bartłomiej Misiewicz, ówczesna prawa ręka Antoniego Misiewicza, jako jego specjalny wejście do CEK NATO Misiewicz tłumaczył tym, że ówczesnemu szefowi Centrum zawieszono dostęp do niejawnych informacji, a mimo to nie chciał on opuścić siedziby Krzysztof Dusza został przez MON odwołany tydzień przed wejściem Misiewicza do warszawskiej siedziby Centrum. Wszczęto wobec niego postępowanie kontrolne, jeśli chodzi o dostęp do informacji niejawnych, co czasowo zawiesza dostęp do takich informacji. Płk Dusza odpowiadał wtedy, że uważa odwołanie za nieskuteczne, bo nie otrzymał decyzji ministrów obrony Polski i Słowacji, a taki jest towarzyszyli żołnierze Żandarmerii Wojskowej. Rozpruli sejfy byłych szefów SKW i Magdaleny E. Czy były inne powody tak gwałtownego wejścia do CEK NATO?- Nie wiem. O to już proszę zapytać pana Misiewicza – mówi Magdalena początku sierpnia zwróciliśmy się do MON z prośbą o rozmowę z ministrem Macierewiczem i Piotrem Bączkiem – szefem SKW. Przedstawiliśmy zagadnienia, które chcieliśmy poruszyć i pytania, jakie chcieliśmy zadać. Pytania ponowiliśmy na początku października. Mimo kontaktów z panią rzecznik MON do dziś nie doczekaliśmy się żadnej E. wygrała w pierwszej instancji i dalej przed sądami walczy o prawomocne przywrócenie jej stopnia majora, a także o pełne cofnięcie – niesłusznej jej zdaniem – kary dyscyplinarnej za pomoc rodzinie więzionego na Białorusi kapitana z Pani za służbą?Magdalena E.: Za pracą... Bo czy to jest ta sama służba, to nie jaką pracą?- Dokładnie za tą, jaką powinna się zajmować Służba Kontrwywiadu Wojskowego. Chociażby za łapaniem szpiegów. Ale honor ma się Duda (@ Łukasz Ruciński (@ "Superwizjer" TVN"Łowczyni szpiegów odchodzi z wojska". Dyskusja - część II / Wideo: tvn24 *****Po zapowiedziach emisji reportażu, w sobotę 2 grudnia, na kilka godzin przed rozpoczęciem programu "Superwizjer" w TVN24, Ministerstwo Obrony Narodowej opublikowało poniższy komunikat:"W związku z zapowiedzią emisji programu Superwizjer pt. "Łowczyni Szpiegów" w telewizji TVN24, Służba Kontrwywiadu Wojskowego informuje, że osoba, która wypowiada się w zwiastunie programu odeszła ze służby na własną prośbę i w skutek postępowania dyscyplinarnego została uznana za winną podejmowania nielegalnych działań operacyjno-rozpoznawczych bez zgody przełożonych i na szkodę służby. Działania te były prowadzone w tajemnicy przed polskimi służbami, poza granicami kraju i godziły w bezpieczeństwo państwa polskiego oraz zagrażały polskim żołnierzom realizującym zadania specjalne. Sytuacje takie stanowią poważne odstępstwo od kanonu działań służb specjalnych, stwarzają bardzo poważne zagrożenie i nie będą związku z tym, toczy się postępowanie przeciwko tej osobie przed prokuraturą z art. 231 § 1 kk, czyli o nadużycie uprawnień służbowych. Wszelkie wypowiedzi tej osoby należy traktować jako realizację linii obrony i próbę wpływania na rozstrzygnięcie MON zwraca także uwagę, że wbrew nieprawdziwym twierdzeniom, od lat rozpowszechnianym przez środowisko WSI, raport z likwidacji WSI jest dokumentem jawnym i został przetłumaczony na wszystkie języki kongresowe. Osoba tłumacząca raport na język rosyjski tłumaczyła dokument jawny po odtajnieniu raportu przez Prezydenta RP i nie uczestniczyła w żadnych niejawnych związku z faktem, iż w/w sprawy są przedmiotem licznych manipulacji medialnych, a z uwagi na niejawność szczegółów, nie wszystkie informacje mogą zostać przestawione opinii publicznej, zwracamy się z prośbą do przedstawicieli mediów o zachowanie szczególnej staranności i rzetelności".*****O to, czy przeciwko major faktycznie toczy się śledztwo - jak podaje MON w komunikacie - spytaliśmy w sobotę jej Na dzisiaj major Magdalena E. nie ma żadnych ogłoszonych zarzutów. Zatem nie toczy się przeciwko niej żadne postępowanie karne - oświadczył mecenas Antoni Kania-Sieniawski.
30 grudnia 2009 12:00/w Bez kategorii Prokuratura wojskowa bada, czy funkcjonariusz Służby Kontrwywiadu Wojskowego popełnił przestępstwo przy prowadzeniu postępowania o odebranie posłowi Prawa i Sprawiedliwości Antoniemu Macierewiczowi certyfikatu dostępu do informacji tajnych. Decyzją szefa SKW, podtrzymaną później przez premiera Donalda Tuska, certyfikat odebrano Macierewiczowi w październiku 2008 roku. W wyniku tego poseł Prawa i Sprawiedliwości nie mógł wejść w skład sejmowej komisji śledczej badającej sprawę śmierci Krzysztofa Olewnika. We wrześniu Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał, że decyzja szefa SKW o odebraniu Macierewiczowi certyfikatu jest nieważna. Według Ireneusza Szeląga, wiceszefa Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, postępowanie w sprawie wszczęto z powodu „uprawdopodobnienia popełnienia przestępstwa przez żołnierza zawodowego Służby Kontrwywiadu Wojskowego”. Przestępstwo to jest zagrożone karą 3 lat więzienia. Macierewicz, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, oświadczył wczoraj, że został poinformowany przez wojskową prokuraturę okręgową, iż śledztwo wszczęto w sprawie przestępstwa określonego w art. 231 par. 1 Kodeksu Karnego i dotyczy przekroczenia uprawnień i działania na szkodę Macierewicza w okresie od 10 lipca 2008 r. do 10 października 2008 r. przez funkcjonariusza publicznego, żołnierza pełniącego czynną służbę wojskową w stopniu podpułkownika, wyznaczonego na stanowisko służbowe w Biurze Ochrony informacji Niejawnych Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez oficerów Służby Kontrwywiadu Wojskowego Macierewicz złożył w listopadzie. Zarzucał między innymi przestępstwa przekroczenia uprawnień, ujawnienia tajemnicy państwowej oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach urzędowych. Według Macierewicza, Służba Kontrwywiadu Wojskowego nie miała prawa prowadzić wobec niego jako cywila takiego postępowania. Decyzję o cofnięciu Macierewiczowi certyfikatu bezpieczeństwa upoważniającego do dostępu do informacji tajnych szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego wydał w październiku ubiegłego roku. Od tej decyzji poseł Prawa i Sprawiedliwości odwołał się do premiera Tuska. Szef rządu odwołania nie uwzględnił, podtrzymując tym samym decyzję szefa SKW. O odebraniu Macierewiczowi certyfikatu głośno zrobiło się w lutym, gdy wybierano skład sejmowej komisji śledczej badającej sprawę zabójstwa Krzysztofa Olewnika. To brak certyfikatu i nieuwzględnienie przez premiera Tuska odwołania Macierewicza od tej decyzji spowodował, że Platformie Obywatelskiej skutecznie udało się zablokować wejście posła Prawa i Sprawiedliwości do grona śledczych. Artur Kowalski
*W tym roku SKW obchodzi 15-lecie powstania. Zaprosi Pan na obchody wszystkich byłych szefów? W ubiegłym roku obchodziliśmy setną rocznicę utworzenia kontrwywiadu Wojska Polskiego. Niestety jej obchody uniemożliwiła pandemia koronawirusa. Zapewne z tego samego powodu nie uda się więc uczcić 15-lecia SKW tak, aby w pełni docenić wkład wszystkich funkcjonariuszy, żołnierzy i pracowników SKW w budowanie osłony kontrwywiadowczej polskiej armii. Udział w tym święcie mają również byli szefowie tej Służby. O ile pozwolą na to obostrzenia pandemiczne, chciałbym zorganizować wspólne, uroczyste spotkanie z ich udziałem. Bardzo zależy mi na budowaniu stabilności Służby, którą kieruję. Przecież w SKW służą funkcjonariusze, którzy współpracowali z wszystkimi dotychczasowymi szefami. Zawszę będę dbał o dobre imię Służby, bez względu na to, w jakim miejscu zawodowo się znajdę. Wywiad ten to również okazja, by publicznie podziękować wszystkim osobom, z którymi współpracowałem i współpracuję, służąc Ojczyźnie. *Czy więc gen. Janusz Nosek i gen. Piotr Pytel, na których ciążą zarzuty związane ze współpracą SKW z rosyjską FSB, również mogą spodziewać się zaproszenia na uroczyste spotkanie? Zastanowię się nad tym, ponieważ ta sprawa jest skomplikowana. *Co Pan ma na myśli? Postępowania przeciwko generałom trwają. Nie chciałbym więc wypowiadać się na ten temat. Tym bardziej że to nie ja składałem zawiadomienia w tych sprawach. Czasami jest jednak tak, że szef instytucji nie ma wyjścia i na podstawie otrzymanego materiału musi powiadomić organy ścigania. Podgrzewanie takich spraw przez media na pewno nie pomaga. Uważam, że wokół służb kontrwywiadowczych i wywiadowczych powinna panować cisza i jak najmniej emocji. Działania kontrwywiadu i wywiadu mają charakter długofalowy i często operacje zaczynają się i kończą pod kierownictwem różnych przełożonych. *Nie wierzę jednak, że nie zapoznawał się Pan z materiałami, na podstawie których prokuratura postawiła dwóm byłym szefom SKW tak poważne zarzuty karne. Zapoznawałem się z częścią dokumentacji w tej sprawie, zawartej w korespondencji między SKW a prokuraturami i sądem. Nie chciałbym jednak tego oceniać. Te sprawy dla dobra Służby powinny się jak najszybciej zakończyć. *Jaką jednak wiarygodnością w oczach sojuszników z NATO cieszy się SKW, skoro byli szefowie tej służby mieli – według prokuratury – utrzymywać wątpliwe relacje z przedstawicielami FSB? Mamy bardzo dobrą współpracę ze służbami państw NATO. Najlepszym tego przykładem jest Afganistan, gdzie we wrześniu kończymy swoją misję. Po jej zakończeniu planuję podzielić się publicznie informacjami o osiągniętych tam sukcesach SKW, bo naprawdę mamy czym się chwalić Świadomie nie chciałem robić tego wcześniej ze względu na bezpieczeństwo polskich żołnierzy oraz naszych sojuszników. *Czy jednak przedstawiciele naszych sojuszników z NATO naprawdę nie pytali o zarzuty postawione byłym szefom SKW? Tak, były takie pytania. Dlatego poinformowałem swoich odpowiedników z krajów sojuszniczych, z którymi mamy bardzo dobrą i bliską współpracę, że SKW nie identyfikuje z tego powodu zagrożeń. Obecnie swoją rolę do wykonania ma wymiar sprawiedliwości. Czekamy więc cierpliwie na ocenę tej sprawy. *Wszystko zaczęło się od nocnego wejścia do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO. Według Sądu Okręgowego w Warszawie, ta operacja nie powinna mieć miejsca. Czy gdyby Pan miał o tym zdecydować, dałby Pan na to także zielone światło? Sprawę wyjaśnia prokuratura i sąd. W grudniu 2015 roku ówczesny szef SKW Piotr Bączek i minister obrony narodowej Antoni Macierewicz nie mieli wyjścia, musieli podjąć działania. Mam inny styl pracy, więc być może inaczej bym to wszystko przeprowadził, ale decyzja była słuszna. CEK od początku był wspierany kadrowo i organizacyjnie przez SKW i MON, ale również, choć w mniejszym stopniu, przez partnerów zagranicznych. Dlatego pomysł odchodzącego kierownictwa Służby (gen. Piotra Pytla i jego współpracowników – przyp. red.), że po zmianie władzy będzie można funkcjonować w Centrum w oderwaniu od SKW i MON, do dziś jest dla mnie niezrozumiały. Próbę schronienia się tych osób w CEK traktuję jako porzucenie Służby. Występują one dziś w charakterze medialnych ekspertów pouczających, jak powinny pracować służby specjalne. *Na czym miało polegać to porzucenie służby przez gen. Pytla i jego współpracowników? Nie wyobrażam sobie, aby jako szef SKW nie być na posterunku do końca, nawet jeśli nowy minister obrony narodowej nie będzie życzył sobie dalszej współpracy ze mną. Wówczas odejdę, przekazując obowiązki nowemu szefowi Służby. Tak w mojej ocenie powinien zachować się każdy oficer służb specjalnych. Przecież nie można tak nagle pozostawić toczących się spraw i podwładnych. Nie rozumiem takiego zachowania. Oni próbowali uciec do instytucji, której faktycznie jeszcze nie było! *Jaki więc był status CEK-u w grudniu 2015 roku? CEK NATO został założony przez Polskę i Słowację. Wydarzenia z grudnia 2015 roku miały miejsce półtora roku przed uzyskaniem przez Centrum akredytacji Sojuszu. Poprzedził ją wielomiesięczny proces przygotowań formalno-prawnych, a następnie organizacyjnych. Osoby, które pod koniec 2015 roku pracowały przy tej koncepcji – na czele z pełnomocnikiem MON ds. utworzenia CEK – de facto dopiero rozpoczęły przygotowania do jego uruchomienia. Centrum nie miało wówczas nawet swojej siedziby, zajmując pomieszczenia użyczone przez SKW. Dopiero 22 lutego 2017 roku CEK – po otrzymaniu akredytacji Sojuszu – stał się 24. centrum eksperckim NATO z siedzibą w Krakowie. Od tego momentu możemy mówić o początku jego merytorycznej działalności. *Niektóre media wskazywały jednak, że CEK NATO faktycznie nie działa. Jak Pan komentuje takie zarzuty? CEK jako ośrodek ekspercki ma charakter unikatowy, a jego znaczenie w NATO cały czas rośnie. Świadczy o tym fakt, że nowe państwa angażują się w jego funkcjonowanie. W styczniu 2019 roku do CEK-u przystąpiły Stany Zjednoczone, a jeden z amerykańskich oficerów objął w nim bardzo ważne stanowisko. Zresztą o istotnej roli Centrum świadczy fakt, że to właśnie tam, w Krakowie, powstał dokument opisujący procedury kontrwywiadowcze NATO. To swoista instrukcja działań Sojuszu, która po ratyfikacji zaczęła być wdrażana przez państwa członkowskie. Obecnie do najważniejszych działań CEK należy prowadzenie szkoleń dla krajów NATO w zakresie kontrwywiadu. Są one realizowane poprzez mobilne zespoły treningowe. Więcej o szczegółach działalności Centrum mówić nie mogę. Chciałbym jednak, aby w niedalekiej przyszłości w porozumieniu z kierownictwem CEK zaprosić do Centrum dziennikarzy, by przedstawić im zadania tej bardzo ważnej agendy Sojuszu. Ze zdziwieniem odbieram medialne wypowiedzi byłych szefów służb, którzy komentują – często w sposób ambicjonalny – sytuację w służbach i ich bieżące działania, w tym współpracę zagraniczną. Takie wypowiedzi są szczegółowo analizowane przez obce wywiady, stają się również źródłem niepokoju wewnątrz służb, wyzwalając atmosferę niepewności i podejrzliwości. *Sprawa wejścia do CEK NATO z grudnia 2015 roku budzi jednak cały czas wiele emocji… Faktycznie, toczą się sprawy o przekroczenie uprawnień przez funkcjonariuszy wykonujących wówczas czynności. Byli wysocy rangą oficerowie wytaczają procesy o zaginięcie rzeczy prywatnych, takich jak odzież czy biżuteria. Naprawdę trudno mi to komentować. W mojej ocenie było to wyolbrzymione przez media wydarzenie, szczególnie biorąc pod uwagę, jak istotną rolę w NATO odgrywa obecnie Centrum. *Jednak wojskowa prokuratura w związku z CEK NATO postawiła gen. Piotrowi Pytlowi i płk. Krzysztofowi Duszy zarzuty przekroczenia uprawnień i złamania przepisów ustawy o ochronie informacji niejawnych. Warszawski Sąd Okręgowy umorzył sprawę przeciwko nim, a sąd administracyjny ostatecznie zwrócił płk. Duszy dostęp do informacji niejawnych. Był Pan zaskoczony? W historii mieliśmy wiele razy sytuację, gdy odbierano poświadczenia bezpieczeństwa wysokim rangą oficerom, a potem postępowania zarówno na poziomie odwoławczym w KPRM, jak i sądowym kończyły się różnie. Zgodnie z ustawą o ochronie informacji niejawnych jest tak, że po roku od odebrania poświadczenia bezpieczeństwa można ponownie ubiegać się o jego wydanie, jeśli ustały przesłanki decydujące o jego wcześniejszym odebraniu. Przypomnę tylko, że decyzję ówczesnego szefa SKW w sprawie płk. Duszy podtrzymała KPRM. Wyroków sądu nigdy nie komentuję. *Stanowisko szefa SKW objął Pan w styczniu 2018 roku. Dlaczego zdecydował się Pan na poważne zmiany personalne w tej służbie, wymieniając aż kilkuset funkcjonariuszy? Proszę pamiętać, że przyszedłem do SKW, nigdy tego nie planując. Na to stanowisko powołał mnie pan premier Mateusz Morawiecki, po objęciu teki ministra obrony narodowej przez pana Mariusza Błaszczaka, który złożył mi wcześniej taką propozycję. Od początku moją misją jako szefa SKW była i jest profesjonalizacja Służby tak, aby mogła sprostać wyzwaniom współczesnego świata, jak powszechna cyfryzacja i gwałtowny rozwój technologii. Nowoczesne narzędzia są na dużą skalę wykorzystywane przez służby specjalne zarówno państw, których interesy nie są zbieżne z polskimi, jak i naszych sojuszników. Dzisiaj mogę powiedzie, że my również jesteśmy w ich posiadaniu. Co do kwestii personalnych, to nigdy nie dzieliłem funkcjonariuszy SKW na żadne grupy związane z tym, czy innym szefem lub tych mających przeszłość w WSI lub też nie. Dla mnie od początku liczy się zaangażowanie w pracę merytoryczną. Chcę mieć w Służbie dobrze wykształconych ludzi, posiadających unikalne zdolności. Ponadto, stabilizacja w służbach odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa ma fundamentalne znaczenie szczególnie w sytuacji rosnącego napięcia w naszym otoczeniu międzynarodowym, zwłaszcza na Wschodzie. *Jednak zmiany personalne były bardzo poważne. Na ile były związane z penetracją SKW przez obce służby lub grupy interesów zarabiających krocie na kontraktach dla armii? Pożegnaliśmy ze Służby kilka osób, które weszły w konflikt z prawem. Dotyczył on zarówno niewłaściwego wydatkowania środków służbowych czy przekroczenia uprawnień, jak i – co się niestety zdarza – wynoszenia ze Służby informacji. Od początku zapowiadałem, że takie sytuacje będę zwalczał z całą surowością. Funkcjonariusz, który naraża na szwank powodzenie operacji oraz życie i zdrowie swoich kolegów, dopuszcza się zdrady. Takie zachowanie jest najgorszym przestępstwem. Nie może być wybaczone. *Po objęciu przez Pana sterów SKW wskazywano wręcz na desant do tej służby pracowników CBA, w którym Pan wcześniej służył. Z czego to wynikało? W służbach jestem niemal „od dziecka”. W wieku 19 lat wstąpiłem do UOP, potem kontynuowałem służbę w ABW, a następnie 9 lat spędziłem w CBA. W tym czasie zajmowałem różne stanowiska kierownicze, poznałem wielu kompetentnych ludzi z różnych służb. Co najwyżej kilkanaście z ich zaprosiłem do współpracy w SKW. Priorytetem dla ministra Błaszczaka jest uczynienie polskiej armii wolnej od korupcji. Dlatego głównym zadaniem, jakie postawił przede mną, jest dopilnowanie procesów modernizacyjnych Sił Zbrojnych i kontrolowanie wydatkowanych na ten cel środków. SKW – oprócz działań kontrwywiadowczych – ma w swoich kompetencjach również ochronę interesu ekonomicznego polskiej armii. Dlatego istotna część aktywności Służby, zwłaszcza w zakresie zamówień, wiąże się ze zwalczaniem korupcji. Uwikłanie żołnierzy w sytuacje korupcyjne może mieć wpływ na ich postawę w warunkach bezpośredniego zagrożenia militarnego. Osłabia także potencjał techniczny i technologiczny armii. Zarówno szpiegostwo, jak i korupcja mogą wiązać się ze sobą. To bardzo poważne zagrożenia, które mogą wynikać z realizacji interesów obcych państw lub podmiotów gospodarczych realizujących interesy tychże krajów. *Na ile więc polska armia jest skorumpowana? Zapewniam, że polska armia nie jest skorumpowana. Jednak faktycznie problemem generującym zagrożenia o charakterze korupcyjnym są nieformalne relacje pomiędzy byłymi żołnierzami i pracownikami wojska a osobami, które obecnie pełnią służbę w strukturach odpowiedzialnych za szeroko rozumiane zamówienia dla Sił Zbrojnych, podejmując w tym obszarze decyzje. Dlatego spotykamy się z ujawnieniem informacji uzyskanej w związku z wykonywaną funkcją. Nie zawsze są to dane niejawne, ale zawsze bardzo istotne dla wojska. *W ostatnich kilku latach w polskiej armii doszło do zaskakujących dymisji, także na tych najwyższych szczeblach. Ze stanowiska odszedł na przykład Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Czy było to związane z działaniami SKW? Nie chciałbym w żaden sposób wypowiadać się na temat byłego już dziś Szefa Sztabu Generalnego. Faktem jest, że odszedł ze służby. Faktem jest również, że SKW prowadzi intensywnie bardzo wiele spraw. Część z nich w formie zawiadomień trafiło już do prokuratury. Dotyczyły one przekazywania osobom trzecim istotnych informacji związanych np. z modernizacją Sił Zbrojnych. *Ile takich zawiadomień trafiło do prokuratury od momentu objęcia przez Pana fotela szefa SKW? Szczegółowe informacje na ten temat co roku umieszczamy w naszym sprawozdaniu z działalności, które trafia do ministra obrony narodowej i sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Raporty te są jednak niejawne. Mogę powiedzieć, że takich zawiadomień – wskazujących na ujawnienie tajemnicy, noszących znamiona korupcji – do prokuratur w całej Polsce trafiło kilkadziesiąt. Rocznie kierujemy ich blisko 20. Niektóre z tych spraw są bardzo obszerne. Każda z nich, mimo że może być oceniona jako sukces, faktycznie nim nie jest. Chciałbym, abyśmy mieli ich jak najmniej. *GROM czy FORMOZA to elitarne jednostki specjalne, o których działaniach SKW informowało prokuraturę. Do jak poważnych patologii tam dochodziło? Jednostki specjalne są naszą narodową chlubą. Spełniają bardzo ważną rolę w systemie wojskowym. Proszę pamiętać, że żołnierze często przez wiele lat muszą ciężko pracować, aby przejść mordercze selekcje, pozwalające im stać się członkami tych elitarnych jednostek. Nie mogę mówić o szczegółach działań SKW, ale mamy obowiązek informowania o wszystkich działaniach niezgodnych z prawem bez względu na to, kogo dotyczą. Właśnie takiej pryncypialności oczekuje od Służby minister obrony narodowej. *Największe programy zbrojeniowe polskiej armii, „Wisła”, to dziesiątki miliardów złotych. Jak SKW ocenia ich realizację? Ocena realizacji programów zbrojeniowych nie jest zadaniem SKW. My koncentrujemy się na rozpoznawaniu i neutralizacji zagrożeń dla ich realizacji. Jeśli stwierdzimy nieprawidłowości, wówczas oceniamy, na ile są to świadome działania wynikające na przykład z działalności lobbystów lub obcych służb specjalnych. Nie chciałbym wskazywać na konkretny program czy realizowany proces modernizacyjny, ale mogę powiedzie, że prowadzimy działania w tym zakresie. Są one opisane w niejawnych, rocznych sprawozdaniach z naszej działalności. Gdybym pracował w korporacji i rok do roku rozliczano by mnie z liczby podejmowanych działań, prowadzonych spraw, kontroli operacyjnych czy nowych źródeł informacji, to regularnie dostawałbym niezłe premie. Nawet rok 2020, gdy wydawało się, że w pandemii będziemy mieli utrudnione działania, mogę uznać za udany. Z dumą mogę powiedzieć, że dzięki zaangażowaniu i poświęceniu podległych mi funkcjonariuszy, żołnierzy i pracowników cywilnych, daliśmy radę. Pandemia zbytnio nie pokrzyżowała nam planów. Nasze działania zwolniły tylko przy pierwszej fali, w marcu zeszłego roku, gdy zamknięte było wszystko. Wtedy przestawiliśmy pracę na inne tory, przystosowując się do działań w nowych, trudnych warunkach. To o tyle ważne, że osłaniamy także trwający obecnie proces rozbudowy armii. Na wschodzie Polski, niedaleko granicy z Białorusią i Rosją, powstaje nowa dywizja. Obserwujemy w tym zakresie wzmożoną działalność obcych służb specjalnych. Nasi sąsiedzi ze Wschodu nie są zainteresowani, aby w sposób sprawny i szybki powstawały te nowe polskie jednostki. *Co jest więc większym problemem dla polskiej armii: korupcja czy szpiegostwo? Każdy żołnierz czy pracownik MON ulegający pokusie korupcji staje się wymarzonym celem dla obcego wywiadu. *Ilu więc obcych szpiegów w armii wykryła SKW w ostatnich trzech latach? Jako szef SKW złożyłem kilka zawiadomień do prokuratury w sprawie podejrzenia szpiegostwa. Publicznie mogę odnieść się tylko do przypadków, które zakończyły się wyrokami sądu. Na podstawie materiałów kierowanej przeze mnie Służby udało się doprowadzić do skazania w 2019 roku z art. 130 kk żołnierza, który wyraził gotowość do przekazywania informacji wywiadom dwóch obcych państw. Takich spraw nie jest jednak wiele. Wynika to z prawnego opisu przestępstwa szpiegostwa, którego obecne brzmienie w Kodeksie karnym dalece nie przystaje do współczesnych celów i metod działań wywiadowczych. *Dlaczego więc SKW lub MON nie złoży projektu nowelizacji artykułu 130 kk, który określa przestępstwo szpiegostwa? Kwestia nowelizacji tego przepisu jest od wielu lat dyskutowana w gronie służb specjalnych, prawników-karnistów, jak również na posiedzeniach sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Jak dotąd nie doczekała się rozwiązania pomyślnego dla skutecznej ochrony interesów RP. O ile bowiem stosunkowo łatwo jest uprawdopodobnić prowadzenie szkodzącej Polsce działalności wywiadowczej, o tyle już wykazanie twardych dowodów, że robi to obcy wywiad, jest bardzo trudne. Dlatego służby, w tym także SKW, podejmują działania, które mają na celu maksymalne zawężenie możliwości pracy wywiadów innych krajów poprzez aktywną profilaktykę. Staramy się uświadamiać zagrożenie osobom, które mogą znaleźć się w zainteresowaniu obcych służb specjalnych. Dbamy też o dyscyplinę w Siłach Zbrojnych, narzucając ramy prawne polityki informacyjnej, co ma ograniczyć możliwość wypływu na zewnątrz informacji wrażliwych. *Sporo mówi się o działalności rosyjskich służb, a co z chińskimi? Na ile jest to poważny problem dla polskiej armii? SKW rozpoznaje i uczestniczy w zwalczaniu każdej działalności wywiadowczej, która szkodzi interesom RP. Nie miejmy złudzeń. Polska armia jest atrakcyjna dla obcych służb, bo prowadzi dynamiczną modernizację i rozbudowę struktur. Nasza wschodnia granica jest jednocześnie wschodnią granicą NATO. Na terenie Polski regularnie odbywają się ćwiczenia z udziałem naszych sojuszników. To naturalne pole do działań obcych służb specjalnych, a przecież lista naszych głównych przeciwników jest powszechnie znana. Wywiady obcych państw nie mają jednak w Polsce łatwo. Ciężko pracujemy, aby skutecznie neutralizować podejmowane przez nie działania. *Jak jednak SKW radzi sobie z neutralizacją tzw. agentów wpływu obcych państw, którzy do swoich celów wykorzystują media? SKW doprowadza do wydalania i wydawania zakazów wjazdu do Polski obywatelom innych krajów, którzy pod przykryciem działań dziennikarskich prowadzą aktywną dezinformację. Oczywiście aby skutecznie walczyć z takimi przypadkami, należy zmienić prawo, i nie jest to mankament wyłącznie polskich przepisów. Rozszerzenie definicji szpiegostwa jeszcze w tym roku zapowiadają władze Litwy. W Polsce przy obowiązującym art. 130 kk udowodnienie, że ktoś jest agentem wpływu, jest niezwykle trudne. Przypomnę jednak, że SKW jest przede wszystkim służbą informacyjną, co oznacza, że jej efektywność nie musi wyrażać się liczbą wykrytych szpiegów, ale liczbą zdobytych unikalnych informacji na temat występujących zagrożeń. Dzięki głębokiemu rozpoznaniu należycie wywiązujemy się z tego zadania, przesyłając decydentom regularne raporty. Mogę zapewnić, że zarówno MON, jak i polska armia są odporne na dezinformację. Czytaj w tygodniku „Gazeta Polska”. Tygodnik dostępny również w wygodnej prenumeracie cyfrowej. Źródło: Gazeta Polska